Kim jestem?
Nazywam się Ewa Sidor. Wychowałam się w Gdańsku na Stogach z siostrami i kochającymi rodzicami, pochodzę ze zwyczajnej rodziny. Sukcesy osobiste i zawodowe osiągnęłam dzięki własnej determinacji i chęci nieustannego rozwoju. Ukończyłam studia, założyłam rodzinę, urodziłam syna, jednocześnie rozwijając firmę. Ognisko domowe buduję konsekwentnie od lat z tym samym ukochanym mężczyzną – tworzymy partnerską relację i wspólnie dbamy, by ten ogień był wciąż podsycany wzajemną miłością, szacunkiem i zrozumieniem. Szeroką perspektywę i życiowy balans zapewniam sobie także dzięki podróżom, które kocham. Moją ulubioną destynacją jest Afryka – obserwując dzikość natury, życie rdzennych mieszkańców i doświadczając rzeczywistości skrajnie różnej od mojej, za każdym razem pogłębia się we mnie uczucie wdzięczności i pokory. Na podróże przeznaczam prawie tyle pieniędzy, co na swój rozwój i jestem szczęśliwa, że dzięki świadomym wyborom i konsekwencji w działaniu mogę sobie na to pozwolić.
Mam to szczęście nazywać się kobietą kompletną i spełnioną. Doświadczenie zarówno życiowe, jak i zawodowe umożliwiło mi osiągnięcie rzeczy, które nieczęsto idą w parach: wspaniała rodzina i prosperująca kariera, uroda i inteligencja, bogactwo i miłość.
Jestem przykładem na to, że naprawdę można osiągnąć wszystko, o czym marzymy. Można mieć piękną rodzinę, jednocześnie robiąc doskonałą karierę – z niczego nie trzeba rezygnować. Chcę, abyś przede wszystkim Ty też uwierzyła, że możesz wykreować życie, którym pragniesz żyć. Chcę zainspirować Cię do znalezienia swojej drogi, która Cię do tego doprowadzi.
Czy zawsze było u mnie tak różowo? Zdecydowanie nie! Można powiedzieć, że miałam wszystko – kochającą rodzinę, wykształcenie, rozwijający się biznes – ale był moment, że nie czułam się szczęśliwa. Brakowało mi balansu. Wpadłam w pułapkę schematów. Impas, z którego nie umiałam wyjść.
Doświadczałam uczucia pustki i ciągłego niespełnienia. Starałam się rekompensować sobie te „braki” na różne sposoby – mniej lub bardziej udane. Traciłam czas, energię, nerwy, a to wszystko tylko pogłębiało poczucie beznadziei.